Przetestowałam popularne kosmetyki i kremy do loków – oto lista moich ulubieńców!

Testowałam najpopularniejsze marki kremów stylizujących – sprawdź, które zatrzymały mnie na dłużej.

Karolina

Trycholożka


Co sprawia, że niektóre produkty do kręconych włosów zawodzą?
Jeśli masz loki lub fale, wiesz, że to codzienna przygoda z:

  • puszeniem,
  • przesuszeniem,
  • brakiem definicji,
  • ciężkimi produktami, które sklejają pasma lub je obciążają.

Dla wielu z nas pielęgnacja włosów kręconych przypomina walkę z wiatrakami. Testujesz produkt po produkcie, czytasz recenzje, robisz wszystko zgodnie z metodą Curly Girl, a efekt? Albo siano, albo efekt mokrej włoszki, który znika po godzinie.
 

W swojej pracy jako trycholożka specjalizująca się we włosach falowanych i kręconych, spotkałam się z setkami takich historii. Sama również przeszłam przez etap „szafy pełnej kosmetyków, które nie działają”.
 

Testowałam kremy i boostery m.in. takich marek, jak Cocunat, Cantu, Mielle, Fructis, Maroccanoil, Rizos czy Twisty.
 

 

Jaki krem do loków naprawdę działa?

Przetestowałam dziesiątki kremów i boosterów do loków – od popularnych marek drogeryjnych po bardziej niszowe formuły naturalne. Każdy z nich obiecywał zdefiniowane loki, blask i brak puszenia. Niektóre faktycznie dawały dobre rezultaty, inne działały tylko chwilowo, a część mocno obciążała włosy. Jako trycholożka od lat pracuję z osobami o kręconych i falowanych włosach – i doskonale wiem, jak trudne potrafi być dobranie odpowiedniego kremu do stylizacji. 

Dlatego postanowiłam wziąć pod lupę pięć najczęściej polecanych produktów i sprawdzić, jak naprawdę działają. Na ostatecznej liście znalazły się: Twisty Curl on Me, Moroccanoil Curl Defining Cream, Cocunat Curl Booster, Mielle Pomegranate & Honey Coil Sculpting Custard oraz Rizos Curls Curl Defining Cream.
 

Oceniam je rzetelnie – bez marketingowych zachwytów, za to z perspektywy specjalistki, która zna potrzeby różnych typów skrętu i problemy, z jakimi zmagają się właścicielki loków. Jeśli chcesz dowiedzieć się, który z tych kremów naprawdę działa, zapraszam do dalszej lektury. 


Który typ produktów okazał się najskuteczniejszy?

Z mojego doświadczenia jako trycholożki wynika, że najlepsze efekty dają kremy do loków o zrównoważonym działaniu – takie, które nie tylko stylizują, ale też pielęgnują. Kluczowe są lekkie, nawilżające formuły, oparte na składnikach takich jak ekstrakt z lnu, owsa czy proteiny roślinne. Dobrze sprawdzają się produkty, które nie zawierają zbędnych dodatków, dzięki czemu można je stosować nawet przy cienkich, delikatnych włosach lub wrażliwej skórze głowy.
 

To nie musi być kosmetyk dający spektakularny efekt po jednym użyciu – liczy się regularność i to, jak włosy reagują na dłuższą metę. Przy właściwie dobranym kremie loki z czasem stają się lepiej nawilżone, bardziej sprężyste i mniej podatne na puszenie. Stylizacja staje się łatwiejsza, a włosy wyglądają naturalnie i zdrowo – bez sztywności, przeciążenia czy utraty objętości.

Krem do loków Twisty to zdecydowanie jeden z najlepiej przemyślanych produktów do codziennej pielęgnacji i stylizacji loków, jakie miałam okazję testować. Już po pierwszym użyciu widać różnicę: skręt jest bardziej sprężysty, a włosy wyraźnie nawilżone i mniej podatne na puszenie się – bez uczucia lepkości czy obciążenia.

 

Formuła opiera się na aż 98% składników pochodzenia naturalnego, co samo w sobie wyróżnia ten produkt na tle innych. Znajdziemy tu między innymi ekstrakt z lnu, owsa i mleka ryżowego, które intensywnie nawilżają i wygładzają pasma. Dodatkowo obecność aminokwasów roślinnych wzmacnia strukturę włosów, poprawiając ich elastyczność. Masło shea i olej z dzikiej róży działają odżywczo i chronią przed utratą wilgoci.

 

Na co dzień cenię produkty, które dobrze się rozprowadzają i nie wymagają „dokładania” w ciągu dnia – Twisty właśnie taki jest. Ma lekką konsystencję, nie kruszy się po wyschnięciu, a włosy są po nim przyjemnie miękkie i dobrze się układają. Świetnie sprawdza się zarówno przy suszeniu z dyfuzorem, jak i przy stylizacji metodą „plopping”.

 

To, co naprawdę wyróżnia Twisty, to jego balans – między pielęgnacją a stylizacją, między skutecznością a naturalnością. Nie bazuje na silikonach czy sztucznych utrwalaczach, a mimo to fryzura wygląda świeżo i schludnie przez cały dzień. To produkt, który działa z włosami, a nie przeciwko nim.

 

Jeśli miałabym wskazać jeden krem do loków, który warto mieć zawsze pod ręką – to właśnie Twisty. Jest delikatny dla skóry głowy, przyjazny dla środowiska i daje świetne efekty na różnych typach skrętu. To najlepszy wybór dla tych, którzy chcą stylizować włosy bez kompromisów – i z efektem, który po prostu robi wrażenie.

 

Co sprawia, że krem Twisty działa inaczej?
 

Zanim opowiem Ci więcej – poznaj historie dwóch moich klientek:

Zawsze miałam problem z puchem. Włosy wyglądały dobrze tylko zaraz po stylizacji – a potem jakby piły wodę z powietrza. Z kremem Twisty coś się zmieniło. Loki są sprężyste, nie muszę używać miliona innych produktów. I zapach… bajka.
Marta, 35 lat, fale 2b/2c

Moje włosy były przesuszone od lat. Twisty to pierwszy krem, po którym nie czuję sztywności ani tłustości. Moje loki w końcu są miękkie, błyszczące i naprawdę dobrze się układają – nawet na drugi dzień.
Ewelina, 42 lata, loki 3a/3b

 

Jak wygląda codzienna pielęgnacja z kremem Twisty?
 

Twisty nie wymaga skomplikowanej rutyny. Moje klientki pokochały go za prostotę i efekty:
 

1. Myjesz włosy szamponem (polecam z tej samej linii Twisty – delikatny i lekki).
2. Nakładasz odżywkę – humektantową lub emolientową, w zależności od dnia.
3. Po osuszeniu ręcznikiem – wprasowujesz krem w pasma i ugniatasz.
4. Stylizujesz suszarką z dyfuzorem lub zostawiasz do wyschnięcia.
5. I gotowe – sprężyste, błyszczące, naturalne loki. Bez sztywności, bez kombinowania.

 

SPRAWDŹ

Podobnie jak krem TwistyMoroccanoil Curl Defining Cream to codzienna odpowiedź na potrzeby fal i loków, które chcą wyglądać dobrze bez zbędnego wysiłku. Już po kilku użyciach zauważyłam, że moje loki były bardziej gładkie, zdefiniowane i łatwiej się układały – szczególnie przy użyciu dyfuzora. To kosmetyk, który dobrze sprawdza się przy suchej i porowatej strukturze włosa, szczególnie po trwałej ondulacji.
 

Na tle innych produktów wyróżnia go gęsta, kremowa konsystencja, która nie tylko stylizuje, ale również intensywnie pielęgnuje. W składzie znajdziemy m.in. olejek arganowy, który wygładza powierzchnię włosa i chroni przed puszeniem, oraz proteiny roślinne, które wzmacniają strukturę kosmyków. Lokom daje elastyczność i miękkość, bez typowego „sklejenia” lub sztywnego efektu.

 

Bardzo spodobało mi się, że produkt ma działanie antystatyczne i przeciwwilgociowe – dzięki temu loki lepiej znoszą zmiany pogody. Polyquaternium-11 tworzy cienką powłokę utrwalającą kształt fryzury, nie przeciążając jej przy tym. To coś, co docenią osoby walczące z puszeniem się włosów i brakiem trwałości stylizacji.
 

System stylizacji Moroccanoil opiera się na współpracy kilku produktów – ten krem dobrze działa solo, ale największy efekt uzyskałam, gdy połączyłam go z pianką Curl Control Mousse z tej samej linii. W duecie tworzą wygodną i dobrze przemyślaną rutynę dla wymagających skrętów.
 

Jeśli miałabym wskazać minusy, to u niektórych osób konsystencja może być zbyt ciężka – szczególnie przy cienkich włosach typu 2a–2b. Również skład nie należy do najbardziej naturalnych – więc jeśli zależy Ci na kosmetykach bez syntetyków, lepiej sprawdzi się krem Twisty.

 

Podsumowując – Moroccanoil Curl Defining Cream to dobrze przemyślana, profesjonalna alternatywa, szczególnie dla tych, którzy szukają efektu wygładzenia i odporności na wilgoć. Nie jest to produkt, który „czyni cuda”, ale działa konsekwentnie i sprawdzi się w wielu codziennych sytuacjach. To bezpieczny wybór dla każdej osoby z lokami, która ceni sobie sprawdzone formuły i kosmetyki o charakterystycznym zapachu.

 

SPRAWDŹ

Curl Booster od Cocunat to kolejna propozycja dla osób, które pragną elastycznych, nawilżonych i zdefiniowanych loków bez efektu zbrylania. W porównaniu do kremu do loków Twisty, zdaje się on nieco mniej definiować skręt, lecz nie znaczy to, że jest to zły produkt. Już po kilku aplikacjach zauważyłam, że włosy stają się wyraźnie bardziej sprężyste, a skręt – naturalny i swobodny. Produkt świetnie radzi sobie także z redukcją puszenia, co w przypadku bardziej porowatych włosów bywa wyzwaniem.
 

Formuła Curl Booster oparta jest na 99% składnikach pochodzenia naturalnego, z silnie nawilżającym trio: olejem arganowym, kokosowym i konopnym. Oleje te głęboko regenerują włókno włosa i zapewniają miękkość bez uczucia ciężkości. Dodatkowo, kompozycja została wzbogacona o olejki eteryczne (m.in. rozmaryn, drzewo sandałowe, mandarynka, mięta, grejpfrut, pomarańcza, geranium), które nie tylko pielęgnują skórę głowy, ale też nadają kosmetykowi charakterystyczny, świeży zapach.

 

Podobało mi się, że produkt daje efekt ruchomych, lekkich loków, które nie tracą definicji przez cały dzień. Jest to duża zaleta dla osób, które nie lubią sztywnego utrwalenia. Curl Booster dobrze sprawdza się przy technikach stylizacji takich jak scrunching czy plopping, a dzięki lekkiej żelowej konsystencji łatwo się rozprowadza i nie obciąża pasm.
 

Warto też podkreślić, że Curl Booster jest zgodny z zasadami Curly Girl Method, co czyni go ciekawą propozycją dla osób dbających o świadomą pielęgnację. Certyfikaty i niezależne testy skuteczności dodatkowo wzmacniają jego wiarygodność.
 

Jeśli chodzi o potencjalne ograniczenia – Curl Booster może nie dawać wystarczającej kontroli przy bardzo gęstych, grubych lokach typu 3c–4a bez dodatkowego utrwalacza. W takich przypadkach warto rozważyć połączenie go z innym produktem stylizującym.

 

Ogólnie rzecz biorąc, Cocunat Curl Booster to solidna i nowoczesna alternatywa dla osób, które szukają stylizacji naturalnej, elastycznej i bez sztywnego utrwalenia. Jego mocną stroną jest wysoka zawartość naturalnych składników oraz nacisk na zdrowy wygląd i regenerację włosów.

 

SPRAWDŹ

Mielle Coil Sculpting Custard to kosmetyk stworzony z myślą o najbardziej wymagających włosach – gęstych, sprężystych i spragnionych wilgoci. W porównaniu do lżejszych produktów, takich jak krem Twisty czy Curl Booster od Cocunat, Mielle działa bardziej intensywnie i jest szczególnie ceniony przez osoby z gęstymi, wysoko porowatymi włosami - może jednak przeciążyć włosy, dlatego należy korzystać z niego świadomie. Ten gęsty krem-żel przeznaczony jest przede wszystkim dla skrętów typu 4, ale z powodzeniem może być stosowany również przy typach 3b–3c, jeśli szukasz maksymalnego nawilżenia i utrwalenia.
 

Już przy pierwszym użyciu zaskoczył mnie jego bogaty, ale jednocześnie elastyczny efekt. Lokom zapewnia głęboki blask, wyraźne zdefiniowanie i długotrwałą trwałość, której trudno dorównać. Jest to produkt, który łączy pielęgnację i stylizację w jednym kroku – nawilża, wygładza i utrwala bez efektu sztywności czy przesuszenia.

 

Formuła opiera się na organicznych składnikach, takich jak olej kokosowy, olej babassu, olej migdałowymiód, które znane są ze swoich właściwości odżywczych i nawilżających. Dodatkowo ekstrakt z granatu wspomaga wygładzenie i łagodzenie włosów, dzięki czemu rozczesywanie i rozprowadzanie produktu jest niezwykle łatwe.
 

W porównaniu do lżejszych produktów, takich jak krem Twisty czy Curl Booster od Cocunat, Mielle działa bardziej intensywnie i jest szczególnie ceniony przez osoby z gęstymi, wysoko porowatymi włosami. Idealnie sprawdza się w technice wash-n-go i tam, gdzie liczy się mocny skręt z wyrazistą definicją.
 

Ważnym aspektem tego produktu jest jego zrównoważony balans między utrwaleniem a elastycznością. Pomimo żelowej konsystencji, włosy po stylizacji nie są twarde ani sklejone – zamiast tego pozostają sprężyste, pełne życia i odporne na puszenie.

 

Można śmiało powiedzieć, że Mielle Coil Sculpting Custard to propozycja dla osób, które potrzebują większej kontroli i głębokiej regeneracji. Włosy typu 4 często bywają pomijane w mainstreamowych produktach do loków – Mielle trafia w tę niszę z precyzją i skutecznością.
 

Jeśli Twoje loki potrzebują intensywnego nawilżenia, wyraźnej definicji i nie masz nic przeciwko bogatej, kremowej stylizacji – ten produkt może być odpowiedzią. To również jedna z najchętniej wybieranych stylizacji wśród influencerek z USA prowadzących profile typu "curly hair routine".

 

SPRAWDŹ

Rizos Curls Curl Defining Cream to lekka, bezsilikonowa alternatywa dla osób, które szukają delikatniejszej stylizacji w zakresie definicji i blasku. W porównaniu do kremu Twisty, Rizos Curls stawia bardziej na swobodę skrętu i lekkość stylizacji, mniej na intensywne nawilżenie czy utrwalenie. 
 

Ten krem jest ceniony za to, że nie pozostawia efektu „chrupiących włosów”, co dla wielu osób z naturalnymi lokami oznacza zdecydowanie większy komfort w codziennym użytkowaniu - należy jednak zaznaczyć na wstępie, że jest to produkt z absolutnie najwyższej półki cenowej.
 

Już po kilku aplikacjach zauważyłam, że włosy stają się bardziej sprężyste i błyszczące, bez nadmiernego obciążenia. Produkt dobrze sprawdza się zarówno przy cienkich falach, jak i grubszych lokach – zapewnia elastyczność, objętość i naturalny ruch bez efektu przylizania.

 

W składzie znajdziemy aloes, który stymuluje wzrost włosów i poprawia ich nawilżenie, a także masło shea, znane z właściwości uszczelniających wilgoć. Olej kokosowy zmniejsza puszenie i wygładza powierzchnię włosa, natomiast tamaryndowiec działa łagodząco na skórę głowy i wspiera równowagę sebum. Dla wielu osób ten zestaw składników stanowi łagodniejszą alternatywę dla mocno utrwalających produktów, takich jak musy czy żele z alkoholem.
 

Podoba mi się, że krem nie zawiera silikonów, parabenów ani siarczanów, co czyni go odpowiednim wyborem dla osób stosujących metodę CGM (Curly Girl Method), a także dla tych, którzy po prostu unikają drażniących składników.
 

Konsystencja kremu jest lekka, niemal mleczna, co sprawia, że bardzo dobrze rozprowadza się na mokrych włosach. Użytkowniczki często podkreślają, że efekt końcowy jest miękki i naturalny, a skręt utrzymuje się przez cały dzień bez konieczności poprawek.

 

To produkt, który świetnie sprawdzi się jako pierwszy krok w stylizacji, szczególnie jeśli planujesz później dołożyć lżejszy żel lub piankę.
 

Jest to również jedna z najczęściej wybieranych opcji przez osoby z delikatniejszymi włosami, które szukają naturalnej objętości i nie chcą rezygnować z pielęgnacji – wszystko dzięki starannie dobranym składnikom i wygodnemu, dużemu opakowaniu (296 ml).

 

Podsumowując, Rizos Curls Curl Defining Cream to świetna opcja dla tych, którzy cenią lekkość, miękkość i naturalną definicję, bez ciężkich formuł i efektu sztywności. To produkt, który łączy skuteczność z prostotą i na pewno znajdzie swoje stałe miejsce w niejednej łazience z kręconymi włosami.

 

SPRAWDŹ